Dla Nicolla Machiavellego sztuka rządzenia państwem podobna była do sztuki lekarskiej. Polegała na skutecznej profilaktyce w czasach prosperity i uzdrawiających, czasem wręcz brutalnych interwencjach w momentach kryzysu. Władca powinien być jak lekarz ciała politycznego, które każdego dnia zagrożone jest śmiertelnymi chorobami – dżumą, buntem, nieporządkiem, zniewoleniem, demagogią, dekadencją. Medycyna i polityka zazębiają się w wielu punktach machiawelicznego dyskursu, tworząc specyficzne imaginarium, przez które przenikają lęki i traumy pokoleń żyjących w ciągłym zagrożeniu powrotem dżumy. Wydawałoby się więc, że filozofię Machiavellego można odczytywać jako przypadek polityczno-medycznego projektu, będącego odpowiedzią na kryzys spowodowany zarazą, rzeczywistą i metaforyczną. Tymczasem w pismach tego kontrowersyjnego myśliciela mamy także do czynienia z formą pastiszu mającego na celu parodystyczne przedstawienie nie tylko rzeczywistości zarazy, ale także literatury, która o niej opowiada. Dychotomia dyskursów sięgająca samej istoty corpus machiavellicum często prowadziła komentatorów do wniosku, iż istnieje pewien kłopotliwy rozłam między Machiavellim ojcem obiektywnej nauki politycznej wzorowanej na naukach medycznych a Machiavellim artystą, twórcą subiektywnych i fikcyjnych światów literackich. Ta pozorna sprzeczność może jednak zostać łatwo przekształcona w bardziej spójny portret Machiavellego jako myśliciela, dla którego przewodnim motywem jest refleksja nad kondycją człowieka stojącego w obliczu katastrofy. Jedno i drugie podejście odpowiada duchowi renesansowego odradzania się po zarazie, przeciwdziałającego rezygnacji i dążącego do regeneracji społeczeństwa.